piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 30


          

                      

                            ZAKOŃCZENIE


Następny nowy dzień i czuję się o wiele lepiej. Pewnie bym jeszcze leżała w łóżku gdyby nie wzrok spoczywający na mnie. Odwróciłam głowę w stronę Mario. Znalazł sobie fascynujące zajęcie, bawienie się moim kosmykiem włosów. Powoli otwierałam oczy.
- Dzień dobry - powitał mnie z rana ciepły uśmiech i dzień od razu staje się lepszy.
- Cześć.
- Głodna?
- Yhym.
- Śniadanie masz na dole. Jak zjesz pójdziemy na spacer.
Chłopak wyszedł i zostałam sama w pokoju. Przed śniadaniem wzięłam szybki prysznic i nabalsamowałam ciało. Jest dosyć ciepło i włożyłam letni strój. Przemyłam twarz letnią wodą kiedy zaczęło mi się robić nie dobrze. Przez kilka minut ślęczałam na toaletą trzymając włosy.

* Mario *
              Takie dni to mogę rozpoczynać codziennie. Obok miłości, uśmiechu i troski. Patrząc na młodą Vidal nie mogłem przestać się uśmiechać. Nie chcąc jej budzić szykowałem się na codzienny, poranny bieg. Wziąłem prysznic i założyłem sportowe ciuchy i w drogę.
Wróciłem po jakiejś godzinie. Tasha nadal spała. Nie chciałem jej budzić, ale dochodziła dziewiąta.
Dam jej jeszcze kilka minut i pójdę zrobić śniadanie. Wiem iż lubi nutellę więc wyjąłem chleb. Kanapki zostawiłem dziewczynie na stole i poszedłem ją obudzić. Spała tak słodko. Położyłem się obok niej i zacząłem bawić się jej pięknym kosmykiem. Obudziła się, a ja jej nakazałem zejść na śniadanie.
Nie ma jej już czterdzieści minut. Zacząłem się martwić. Raczej będąc głodna nie siedziałaby tak długo w łazience. Zapukałem lekko do drzwi. Słychać wyraźnie, że wymiotowała. Otworzyła mi lekko drzwi i sama usiadła w pobliżu toalety.

- Wszystko w porządku? - Objąłem ją ramieniem.
- Tak. Tylko mnie zemdliło.
- Ale już wszystko ok?
- Taaaa...- nie dokończyła i znów schyliła się ku toalecie. Związałem jej włosy i pobiegłem po wodę.
- Masz wypij. Chodź pomogę. - wstałem podając je rękę.
- Dzięki.
Dziewczyna dosłownie zemdlała mi w rękach. Zaniosłem ją na kanapę i zadzwoniłem do Ani. Ta po chwili zjawiła się zadyszana w salonie.
- Co jest? - pytała siadając obok Tashy
- Zemdlała. Ocknęła się po jakiejś minucie, ale mimo wszystko zadzwoniłem po Ciebie.
- Tasha, Tasha to ja Ania.
- Wiem słyszę. Nie jestem po jakiejś narkozie żebym nie wiedziała kto i co mówi.
- Często masz omdlenia i wymioty.
- Yyyy... wiesz
Wzrok Anki mówił mi iż mam zostawić je same więc i tak zrobiłem.

* Tasha *
- Często masz omdlenia i wymioty.
- Yyyy... wiesz
Ania gestem nakazała Mario wyjść.
- Omdlałam drugi raz...
- A wymioty?
- Jakieś trzy dni może?
- Nie chcę Cię wprawić w zawstydzenie, ale... kiedy miałaś okres?
- Czy ty sugerujesz, że jestem w ciąży?
- Nie oczywiście, że nie, ale tego nie wykluczam
- Z nikim nie spałam!
- A jakaś impreza, której nie pamiętasz?
- Były takie, ale raczej bym o takim czymś pamiętała.
- Masz kalendarz? - wskazałam na torebkę - Powinnaś dostać półtora tygodnia temu
- Coooo?! - wyrwałam jej kalendarz z rąk.- Błagam niech ta rozmowa zostanie między nami.
- Jasne. Teraz zabieram cię do lekarza i ginekologa.
- Nie dzięki nie trzeba.
- Ale.
- Aniu, poradzę sobie. Spokojnie.
- Okey. Jeżeli nie jestem już potrzebna to znikam. Wylatuję w podróż.
- Miłej zabawy. Pa - ucałowałam mnie w policzek po czym wyszła.
Wstałam z kanapy i usiadłam do stolika aby w końcu zjeść ten kanapki. Z głowy nie mogły mi wypaść słowa Ani. Przecież to niemożliwe. Pamiętałabym. Zapewne dłużej bym tak rozmyślała gdyby nie głos szatyna.
- Smacznego.
- Już zjadłam. To co z tym spacerem? - zapytałam z uśmiechem.
- Czujesz się na siłach?
- Dobrze mi to zrobi. No chodź. - pociągnęłam go za rękę po czym szliśmy tak całą drogę.
Weszliśmy do centrum miasta gdzie Mario miał jedną " sprawę " do załatwienia. Usiadłam sobie na ławce przed biurem podróży (?!) i czekałam na mojego towarzysza, który wyszedł po kilku minutach z papierkami w ręku.
- Mam bilety na krótkie wakacje i ty lecisz ze mną.
- Ja?!
- Tak. Jadą wszyscy przyjaciele, a że Ty jesteś jedną z nich dla mnie to postanowione.
- Kiedy? Hahahah. Może jutro.
- Tak właśnie.
- Żartujesz?
Chłopak z zadowoloną miną szedł przed siebie. Ja jeszcze na chwilę weszłam do apteki pod pretekstem, że muszę kupić tabletki na ból głowy, a tak naprawdę test...

* Next day - samolt - Llroet de Mar  *
Siedziałam nadal zestresowana w samolocie. Gdyby nie to iż siedzi obok mnie Mario i Riri to nie wiem co bym zrobiła. Najprędzej zniosłabym jajko. W sumie można powiedzieć, że jestem Goetze patrząc na nasze zachowanie, ale żadne z nas jeszcze tego nie potwierdziło.
Na lotnisku jeszcze skorzystałam z toalety. Przystanęłam na chwile przy lustrze i podwinęłam koszulkę. O tym całym zamieszaniu z ciążą wie tylko Ania i... no właśnie i kto? Wszystkie czarne scenariusze przeszły mi przez myśl. Nawet tak czy to nie jest dziecko towarzysza siedzącego właśnie teraz po mojej lewej.
W drodze do hotelu. Byłam roztrzęsiona. Sama po części nie wiem czym. Mario to zauważył zabrał moją walizkę i złapał mnie za rękę. Wtedy zrozumiałam, że mimo wszystko nie odejdzie ode mnie.
Przechodząc przez pasy pamiętam pisk opon, krzyki i żadnego obrazu...











_____________________________________________________________
                I OTO KONIEC SEZONU PIERWSZEGO!
              Może chcecie poznać dalsze losy bohaterów?
   Trzydzieści rozdziałów, nie wiem kiedy to minęło XD
                       Osiem  miesięcy dokładnie!!!!.
        Niedługo wyjazd do Niemiec może mi się uda uszczelić  
                               fotkę i wstawić kto wie ;D

                Kilka miesięcy poświęcone na bloga to teraz czas
                                na muzykę " Ready? Go ! "

             Już minęło sporo czasu aby znów zacząć śpiewać

Trochę długo się czekało na ten rozdział, ale niestety brak czasu bo
                                           szkoła.

Dziękuję na odwiedziny, za komentarze, a szczególnie Mili BVB !
   Podbudowywała i komentowała, obie piszemy i uwielbiam jej
                                            blogi!

JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ I MOŻE ZA WASZĄ INICJATYWĄ
            DO ZOBACZENIA WKRÓTCE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!